ROWEROWY SAVOIR VIVRE

Żeby cieszyć się przejażdżką rowerową najpierw trzeba wybrać model bicykla. Zanim się wybierze ten model, należy się zastanowić- Góral czy Damka? U mnie Kolarka odpadła w przedbiegach.

Damka. Osobiście wyglądam na niej jak Dziunia, a nie Dam(k)a. Brakuje mi tylko …kiecki, chusty na łeb i kaloszy. Ale stajl to nie wszystko. Z jednej strony na takiej Damce są większe szanse by dogonić Body’ego i jego Kolarkę. Koła są trochę za wielkie, czuję się jak w cyrku, trochę rower jedzie sam, ale wogóle nie umie skręcać. Za duży on, albo ja za mała. Na Góralu z łatwością kręcę się w kółko, chociaż sam z siebie jechać nie chce. A Body ostatnio wspominał o wyścigach… Nie ma mowy! Raz byłam i się umęczyłam. On z uśmiechem i błyskiem w oczach hasał jak szalony po lasach i szosach, i górach, i dołach, a ja stałam i czekałam na mecie z aparatem w gotowości. Potem aparat padł i Body rozanielony wjechał na metę, umorusany jak sam diabeł. Upał był niemiłosierny, wszystko się kleiło do wszystkiego. W tłumie znalazłam go wśród zawodników wpychających sobie pomarańcze do ust. Kurz z piachem i sokiem sciekał im strużkami po szyjach i grzązł we włochach na klacie, a jak nie mieli włochów, to sciekał im ten sok dalej i niżej. A potem polali sobie wodą głowy i klaty, i ten sok z piachem i kurzem- tak, jak to robią kolarze w telewizji…Ja patrzę i widzę, że Body też rozmazany, bardzo z siebie dumny się uśmiecha. (A ja mu tak chciałam bardzo osobiście pogratulować… ). Tak więc wyścigom mówimy stanowczo nie! Mnie takie obklejanie zupełnie nie kręci, nie mam włochów na klacie, nie przepadam za pomarańczami, a męskie włochy wolę czyste i pachnące, miarowo poruszające się przez sen. W tym postanowieniu trwam uparcie (i skrycie)- choć nie wiem jak długo jeszcze uda mi się naciągać tę strunę…

No to góry…Góralka ze mnie żadna i wspinać się nie lubię- choć umiem- żeby nie było. Wolę morze…i w góry zaciągnąć się na rower nie dam. Z drugiej jednak strony na nasze polskie drogi Góral to, uwierzcie mi, naprawdę jedynie słuszny wybór.

Co więcej, jakiś mądry Pan powiedział, że taki rower wymusza postawę, która pozwala na równomierne obciążenie kręgosłupa podczas tzw turbulencji na trasie. Jednak syndrom zadartej głowy przez kilka kolejnych wieczorów boli niemiłosiernie gdzieś w ramionach. Należy więc mieć pod ręką albo niezmordowanego masażystę, albo apteczkę z żelami dla obolałych. Na szcęście i jedno i drugie mam. W porównaniu, na Dziuni lędźwia tłuką o siebie bezlitośnie. Kto ma do swojego kręgosłupa uzasadniony sentyment, powinien zwrócić na to uwagę.

No, ale wracając do Damki. Taka Dziunia może mieć lusterko, by widzieć co się za jej plecami dzieje, albo dwa by sobie poprawić makijaż na światłach- tak mówi Kasia. Body uważa, że Góralowi nie wypada mieć lusterka. Myślę, że do jego Kolarki by się przydało, na wspólne wypady- przestałby się za mną w kółko oglądać, bo to niebezpieczne kręcić głową przy takich zawrotnych prędkościach. (Nie ma czego zazdrościć- on sie ogląda nie z sentymentu, tylko sprawdza jak daleko mnie zgubił). W każdym razie ja się nie znam na rowerowym savoir vivre, ale mi się głową nie chce kręcić, a oczu z tyłu głowy nie mam i raz przeżyłam chwilę grozy sprawdzając co mi huczy za plecami.

Ale dalej. Nóżki Góral wystawiać też nie powinien, bo Góral opiera się o drzewo. Tłumaczę Body’emu, że jak Dziunia chce się zatrzymać to staje i tę nóżke wystawia, a nie szuka drzewa, ale on swoje, że nie uchodzi. Na pocieszenie pokazał mi sposób, aby sobie bez nóżki poradzić, ale o tym kiedy indziej. I koszyka Góralowi też nie wypada mieć. Góral wszystko jak wielbłąd na plecach nosi. Nie tylko swoje najpotrzebniejsze przydasie, ale i Jej, i wspólne też. I dzwonek też do Wielbłada nie pasuje (i co ja mam krzyczeć? „dryn” dryn”?)… Na szczęście błotniki mogą być i światełko być również musi. Uf

Nauka rowerowego savoir vivre trwa do dziś. Negocjacje również. Decyzji nie podjęłam. Pojechałam popatrzeć i pojeździć na różnych rowerach.

~ - autor: Ania w dniu 6 Maj, 2008.

Komentarzy 11 to “ROWEROWY SAVOIR VIVRE”

  1. Góral przeznaczony do jazdy miejsko-terenowej powinien mieć dzwonek (do przeganiania narodu ze ścieżek rowerowych) i nóżkie (to oczywiste i bardzo przydatne). Wiele razy widziałem jak rowery moich znajomych beznóżkowców z wielkim hukiem upadały na asfalt po osunięciu się z latarni czy słupa przy którym stały 🙂

    Lusterek nie powinien mieć w żadnym wypadku, to maksymalnie nie praktyczna rzecz jak i źle wpływa na wizerunek w społeczeństwie :). Co do koszyka to również w żadnym wypadku :), no chyba, że ma już lusterka – wtedy koszyk już wiele bardziej sprawy nie pogorszy 😀

  2. oczywiście „niepraktyczna” piszemy razem 🙂

  3. Prawdziwy rowerzysta powinien zadbac o spełnienie pooniższych warunków:
    1. Aby przeganiać bydło masowo snujące się po chodnikach i korkujace trasę przejazdu dzielnego bicyklisty należy przyspawać (na wypadek ataku rozeźlonych moherów) trabkę; może być Eustachiusza byle robiła głośne i wyraźne MIIIP! przyprawiające o zawał co starsze jednostki (a)społeczne.
    2. Do uchwytów kierownicy przymocowywujemy frędzle- obowiązkowo różowe lub chlubiące się innym oczojebnym kolorem. Nie dość, że mają szanse posmyrać nas w trakcie jazdy po utrudzonych kolanach to jeszcze stanowią o naszym bezpieczeństwie na drodze. Pamiętaj rowerzysto: bądź widoczny na drodze!
    3. Stosując się dalej do wytycznych z punktu nr 2 na głowę wdziewamy oczojebny kask koniecznie w kolorze innym niz frędzle, a na korpus narzucamy kamizelkę z odblaskami w kolorze trzecim.
    4. Z przodu kierownicy montujemy wiklinowy kosz- na wszelki wypadek gdybyśmy w trakcie wyprawy rowerowej natknęłi się na ekologicznie czystą uprawę ziemniaków i zapragnęłi przywieźć tak rzadką i upragnioną zdobycz do domu.
    5. Z tyłu na prawie_jak_bagażniku montujemy odblaskowe krzesełko, w którym w trakcie wypraw instalujemy naszego ulubionego kota sąsiadów.
    6. Bidon na napój i saszetka na mapę montowane pod dolną ramą są również niezbędnym wyposażeniem każdego tru cyklisty. Pamiętaj, żeby te istotne elementy nabyć w trakcie najbliższej wyprzedaży w supermarkecie i w trakcie upalnych dni delektować się zatęchłą i przesiąkniętą fetorkiem plastiku wodą wprost z Twojej ramy.

    Tak wyposażeni możemy spokojnie ruszać na podbój rowerowych szlaków siejąc popłoch samym naszym pojawieniem się na drodze.
    Powodzenia ]:->

  4. Michał, znaczy ten dzwonek ma przestrzegać naród, że rower zaraz się osunie po słupie, tak? ;]

  5. Kaśka…a skąd Ty to wszystko wiesz? Naczytałaś się książek czy dzielisz się doświadczeniami? 😉

  6. Dzielę się doświadczeniem podpatrzonym u geriatrycznego dziadka prezentowanych w pełnej krasie na jego Wigrach3 regularnie parkujących pod lokalną apteką 🙂

  7. nastepnym razem zrób foto komórką i wyślij mi dziadka i jego bicyklowy stajl. Zobaczymy czego można się więcej od niego nauczyć 😉

  8. dokladnie tak!

  9. sie ubawilam setnie, tez przechodzilam przez to, chociaz az tak do konca nie jestem do dzis pewna, co wypada, a co nie. dlatego na wszelki wypadek zdecydowalam sie na tzw. HYBRYDKE 😉

  10. A HYBRYDCE co wypada?

  11. hybrydce WSZYSTKO 🙂

Dodaj komentarz