DZIEŃ PIERWSZY- BYLE DO WIOSNY!

No i pojechałeś. Pamiętam rano- Ty pochylony nade mną, smutny, a ja rozlana pod kołdrą niczym wielka kałuża, wielka kupa nieszczęścia, na dodatek wielce chora. Ale nie martw się, W., kiedy wrócisz będę okazem zdrowia, zobaczysz, będę niczym przysłowiowa ryba! (a tak swoją drogą zastanawiam się czemu to akurat ryba jest okazem zdrowia. A dlaczego nie koń? Dlaczego nie krowa? Zdrowa jak krowa! Ha, nawet się rymuje!). No więc jeśli już wybrałam być tą rybą,  bo krową jednak nie chcę być!, to którą? Płotką czy karpiem, a może wielorybem (tak, tran z wieloryba jest bardzo zdrowy!)… Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?… Tak więc ja, Twoja Wieloryba, nie zapamiętałam, co mówiłeś nachylony nade mną, nie pamiętam co Ci odpowiedziałam, ale naprawdę nie mam nic przeciwko, byś mi to w kółko powtarzał do słuchawki zanim wrócisz…

Co było dalej?

Zapierdział samochód, Ty odjechałeś, a ja i zrobiłam sobie Święty Spokój! O Tak! taki po mojemu. Chcesz przepis?

Należy wyłączyć oba telefony (albo tyle, ile kto ma), włączyć muzykę, którą się lubi i którą się ma (radio jest zbyt ryzykowne), wziąć książkę do ręki ( ja wzięłam Woodego Allena -rety jak ja go nie znoszę!), obstawić się kubkami, napojami, przekąskami, laptopami, kocami i poduchami. Gotowe! Można się delektować do woli, taka porcja starcza na cały dzień.

Dodałam wszystkie składniki na oko. Leżę słucham, czytam i spokojnie dostaję odleżyn. Nic się nie dzieje (chwała Bogu!), zaoszczędziłam dużo czasu i delektuję się jego maniem. Smakuję niemanie żadnych pilnych spraw do załatwienia! Ba! Po raz pierwszy od dłuższego czasu opływam w niebywałe luksusy- mam wszystko w nosie!

***

Musze ci cos opowiedzieć, bo i zdarzyło się coś niezwykłego. Po tym jak skończyłam z Allenem, ON znów się pojawił. Otworzyłam okno, by GO lepiej słyszeć (Tak, tak, nakryłam się kołdrą po sam nos! A poza tym było tylko minus pięć, powietrze pachniało mrożonym śniegiem, znaczy zimą, a że ja lubię ten zapach- czuję się usprawiedliwiona, że hartowałam się w takich pięknych okolicznościach przyrody, więc się nie mądraluj). No więc słuchaj ON znowu się pojawił… Pamiętasz, w tym roku po raz pierwszy razem z Tobą. Było zimno i śnieg, wszystko było skostniałe, zasypane, zimne, Ty stałeś i się patrzyłeś, a ON śpiewał… Powiedziałeś, że to normalne teraz. Pomyślałam sobie, że się obaj jesteście nieźle stuknięci, że to nie tak, jest przecież zima, i że jak co roku ON odchodzi, jak wszystko na zimę… W tym roku nawet kruki i wrony odleciały w cholerę, gile i sikorki już się u mnie nie stołują, ba! nawet koty nie przychodzą (optymistycznie Ania wczoraj powiedziała, że wiosna owszem wróci, ale dopiero w kwietniu!… )Jest tylko ON, ten ptaszek, co tak pięknie śpiewa (no i też Ty jesteś oczywiście i na szczęście).

Słuchałam go bardzo uważnie. Śpiewał jak to będzie bez zimy… że już tylko lepiej, początki zakiełkują, rozkwitną, że to jak taki Nowy Rok…że wszystko zacznie się od nowa, młode, kolorowe, świat zapachnie jak świeże pranie, ciepłe słońce w sypialni coraz dłużej wylegiwać się będzie, wciągnę zapach lasu do domu przez okno i gapić się będę w niebo takie błękitne i czyste jak z Photoshopa… Chyba usnęłam.

P.S. To nic, że dziś mam katar. Wyobraź siebie, że spotkałam GO dziś rano za domem, kiedy zjadał okruszki…

Przesyłam Ci moją małą wiosnę prosto z okna.

W., trzymaj się ciepło!

~ - autor: Ania w dniu 9 lutego, 2010.

Komentarzy 5 to “DZIEŃ PIERWSZY- BYLE DO WIOSNY!”

  1. Piękne, aż zaczynam się zastanawiać, czy nie wyjeżdżać częściej bo dzięki temu lubość tego co nieulotne niepomiernie wzrosła, ku chwale uczuć wyższych oraz sztuki przez duże W. oczywiście 🙂 m..r..a..u..

  2. Sam jesteś przez duże W! Przecież wyraz „sztuka” zaczyna się na S…

  3. nie rób ze mnie PANI OD POGODY… wrrrrrr

  4. Witam. Zapachniało mi wiosną. :)) Dawno nie byłam tu u Ciebie i aż mi wstyd. Ciekawa jestem jak tam po warsztatach literackich? Widzę, że koty Cię jakieś nachodzą, hehe. Pozdrawiam walentynkowo. :)***

  5. Niestety tylko zapachniało, bo u nas w Polsce zima się uczepiła i nie chce odejść, wczoraj w Krakowie spadł śnieg… Warsztaty mają się dobrze, ostatnio rozmawiałam z Jackiem Dehnelem na temat swojej bazgraniny- nadal pozostaję pod wrażeniem tej rozmowy.

    A jednak skusiłaś się na prozę- brawo! 🙂

Dodaj odpowiedź do W. Anuluj pisanie odpowiedzi