Kałuże
Sie pytają jak było na Mazurach?
Fajnie 🙂
To znaczy jak?
Hmmm…
Chciałam napisac o Mazurach coś ładnego, coś mądrego wtracić, o jakiś ciekawy epizod zahaczyć. Podać na tacy Mazury na ostro, złośliwym pazurem porysować rzeczywistość z powodu, niestety, nieustannych porównań do morza…
Ale!
Nie swędzi mnie język, żaden kompleks morski nie kusi, nie muszę niczego z siebie wyrzucać, nie chce mi sie nawet ruszyć palcem by stuknąć w klawiaturę. Wspomnienia wyciągnęły się wygodnie w mojej głowie jak ciepły dobry obiad w pustym brzuchu i nie puszczają pary z ust. Leżą na półce w pamięci dokładnie obok sielskich wakacji naście lat temu na Mazowszu, kiedy jeziora zastępowały nam w wyobraźni czarne kałuże pełne ziemi i błota. W Zełwągach zarosły trzcinami, liliami, wysepkami i pomostami, gdzie małe-dorosłe dzieci pływały, skakały, łowiły złote rybki, jeździły na rowerze, strzelały do puszek po piwie i fotki strachom na wróble też.
Morze jest inne. Tu nic się nie burzyło, nie biły fale, nie było plaży i muszelek, samotnych spacerów wzdłuż i kąpieli przy brzegu. Żadnych myśli, roztrząsań, przemyśleń i zadumań, poematów i rozterek nad pięknem i sensem wszechbytu i nicości. Za dużo życia czaiło się wokół by móc, i żeby się chciało oddawać kontemplacjom. Przykuwały uwagę małe, brzydkie kaczątka z rodzicami- postrach kajakarzy, duże rybki, co po rozcięciu brzucha miały w sobie mniejsze rybki, łódki, samotne pomosty-idealne na poranną kawę- i grill, i kiszka ziemniaczana, i Polacy, i Niemcy, i Specjalne piwo, i Słonina (taki bardzo miły pieseczek), i komary, i rowery, jachty w Mikołajkach, i zachody i wschody słońca, i gloniastą zieleń, przez którą nic nie było widać na zdjęciach, i burze, i zamrażanie ryb w pokrzywy i śpiwór… Jednym słowem- mnóstwo wrażeń i świętego spokoju. Ach! i jeszcze coś, co zafascynowało mnie na Kałużach. Polskie nazwy miejscowości- albo jakoś nielogicznie trudne do wymówienia, jak np Zełwągi, albo bardzo urokliwe, pół żartem pół serio jak np Śmietki, Babięta, Kokoszki i Zgon.
Jak było?
Fajnie 🙂
fajne 🙂
ehh, az mi sie zachcialo na mazury pojechac. moze do kokoszek? 😉
brzmi rozkosznie 😉
umawialiśmy się z panem „S” na podróż jesienią na rypki! marzy mi się kajaczek, a wieczorem grill i piwko! i rowerkiem do Śmiętek 🙂
ja bym najchętniej zaliczyła Zgon he he 🙂
wolne żarty! 🙂
Wolne Żarty? Hmmm nie pamiętam takiej miejscowości….SERIO! Z dwuczłonowych i owszem, ale np Stare Kiełbonki…:) hmmm cokolwiek to znaczy 😉